Wiosną co rusz dochodzi do pożarów spowodowanych wypalaniem traw. Każdego roku historia powtarza się i przynosi opłakane skutki nie tylko dla ludzi, ale dla środowiska. Pandemi wstrzymuje nas przed wieloma aktywnościami, ale wypalania traw zdaje się nic nie zatrzyma. Może jedynie wiedza o tym, czym skutkuje. Bez względu na to, czy pożar rozprzestrzeni się, czy nie, to skutek jest ten sam: gleba zostaje zdegradowana.
Warto zaznaczyć, że ten proceder jest nielegalny. Może mieć konsekwencje w postaci aresztu, nagany lub grzywny do 5 tys. zł, ale gdy spowoduje większe straty lub zagrozi życiu, to kara pozbawienia wolności na 10 lat staje się bardziej realna. Jeśli pożar spowoduje czyjąś śmierć kara wzrasta do 12 lat pozbawienia wolności.
Wypalanie wierzchniej i jednocześnie najżyźniejszej warstwy ziemi powoduje, że obniża się jej wartość użytkowa nawet na kilka lat. Wysoka temperatura niszczy wszelką roślinność, degraduje ziemię i jest zagrożeniem dla zwierząt.
Statystyki potwierdzają, że przełom zimy i wiosny to czas, kiedy strażacy mają najwięcej pracy z powodu wypalania traw. W tym roku doszło do 1719 pożarów traw (do 13 marca 2021, a to jeszcze nie koniec…), a najwięcej zdarzeń miało miejsce w województwie dolnośląskim, śląskim i mazowieckim. Tylko w tym miesiącu trzcinowiska i pozostałości po zbiorach płonęły 1104 razy. Te liczby powinny przemawiać do wyobraźni.
Płoną pola, pożar nierzadko przenosi się do lasów i pożera wszystko, co napotyka na drodze. Zostaje obraz nędzy i rozpaczy, nie do takiego lasu lubimy chodzić na spacery. Żeby las odrodził się na nowo potrzeba dziesiątek lat. Wypalanie powoduje śmierć organizmów żyjących w wierzchnich warstwach gleby, które wpływają na właściwą kondycję gleby. Giną małe zwierzęta. Dżdżownice nie mają szans z pożarem, a przecież poprawiają strukturę i właściwości fizyczne gleby. Giną mrówki regulujące populacje szkodliwych owadów, biedronki bez których grozi nam plaga mszyc, dym uniemożliwia trzmielom i pszczołom zapylanie. Płazy, ssaki, po prostu całe leśne życie przez bezmyślność może przestać istnieć. Nie ważne, czy spłonie hektar, czy pięćdziesiąt hektarów. Nie mamy prawa moralnego i tego zapisanego literą prawa, aby niszczyć środowisko.
Warto rozmawiać z sąsiadami, którzy wypalają, jakie mogą być skutki. Taka rozmowa nie powinna zakończyć się waśniami po wsze czasy, ale lepszym poznaniem się, zrozumieniem i edukacją. Tylko razem, tylko jednogłośnie jesteśmy sprawić, aby ten świat co roku, każdej wiosny cieszył nas zielenią i czystym powietrzem.
Ten krótki wpis ma skłonić do zauważenia problemu wypalania traw wiosną, bo teraz jest najbardziej aktualny. Każdy jeden pożar mniej, to korzyść dla środowiska. Bycie pożytecznym dla pól, lasów, wód przynosi mnóstwo endorfin, jak zaświadczają wszyscy, bez wyjątku, którzy opiekują się lasami! O jednej z bardzo wielu grup pisaliśmy w ubiegłym roku 😉 Warto podchwycić idee, które mnożą dobro!