Tłuszcze trans, inaczej nienasycone kwasy tłuszczowe, to izomery powstające w procesie utwardzenia olejów roślinnych. Oleje jak wiadomo są zdrowe, ale diabeł tkwi właśnie w tym „utwardzaniu”, który powoduje zmianę ich właściwości. Są tanie, dopuszczone do produkcji i wygodne dla producentów. Do tej pory nie ma przepisów zobowiązujących producentów do umieszczania informacji o ilości szkodliwych dla zdrowia tłuszczów trans na opakowaniach. Producenci posługują się pojęciami, które brzmią mniej groźnie, niż owiane już złą opinią tłuszcze takimi jak: tłuszcze częściowo utwardzone, tłuszcze częściowo uwodornione. W niektórych krajach UE tego typu tłuszcze są zakazane! Dlaczego nie w Polsce? Cóż, za wszystkim stoi interes producentów, a nie zdrowie nieświadomych konsumentów. Zresztą sami spójrzcie na opakowania chociaż kilku produktów, które właśnie macie pod ręką. Czy są tam wymienione w składzie tłuszcze utwardzone? Najwięcej znajdziecie ich w gotowych daniach, słodyczach, ciastkach i innych przekąskach, które sobie serwujemy w przerwach pomiędzy głównymi posiłkami.

Jednak mamy póki co w naszym kraju jedno narzędzie. Może niedoskonałe, bo wymagające niewielkiego wysiłku z naszej strony, ale jednak. Narzędziem tym jest bezpłatna internetowa baza danych o zawartości tłuszczów trans w różnego rodzaju produktach spożywczych. To pierwsza tego typu, powszechnie dostępna, interaktywna e-Baza w Polsce opracowana przez grono ekspertów Instytutu Żywności i Żywienia (IŻŻ), w ramach Narodowego Programu Zdrowia na lata 2016-2020. Link do aplikacji: https://izomery.pzh.gov.pl

Tłuszcze trans są szkodliwe dla układu sercowo-naczyniowego, ponieważ zwiększają ryzyko rozwoju miażdżycy, czyli choroby prowadzącej między innymi do zawałów serca i udarów mózgu. Zostało udowodnione, że tłuszcze trans podwyższają stężenie złego cholesterolu (LDL) we krwi, jednocześnie obniżając poziom “dobrego” cholesterolu (HDL), oraz przyczyniają się do rozwoju dysfunkcji śródbłonka naczyń. To oczywiście nie wszystko, co wiemy o tego typu tłuszczach. Uszkadzają układ oddechowy i rozrodczy, trzustkę, mózg, zaburzają ekspresję genów, zwiększają ryzyko wystąpienia alergii u płodu, cukrzycy, nowotworów, a nawet depresji! To wszystko są „choroby cywilizacyjne”, dotykające coraz młodsze osoby, a przecież w dużej mierze to właśnie nieodpowiednia dieta jest ich przyczyną. Eksperci IŻŻ zalecają, aby w naszej diecie spożycie tłuszczów trans było możliwie jak najmniejsze, bo w praktyce trudno je zupełnie wyeliminować, choćby ze względu na fakt, że niewielka ich ilość występuje również w niektórych naturalnych, nieprzetworzonych produktach spożywczych (w mięsie i mleku przeżuwaczy).

Dozwolona ilość tego typu tłuszczy to zaledwie 2g dziennie, ale dawka ta zdecydowanie zostaje przekroczona przez osoby, które dużo pracują, nie planują swojej diety, sięgają po gotowe produkty i nie gotują w domu. Co może nas uratować? Świadomość i świadomie dokonywane wybory. Nasze ciała nie powinny być wysypiskami śmieci! Te kilka sekund poświęcone na zerknięcie dokładniej na skład produktów lądujących w koszyku z zakupami może naprawdę wiele zmienić. Przecież nikt z nas nie chce chorować, chcemy być w lepszej kondycji i żyć dłużej. Uczmy też dzieci zdrowych nawyków i tłumaczmy „co”, „dlaczego”, starajmy się odpowiadać na wszystkie pytania, włączać je do codziennych zakupów. Uwaga, produkty dla dzieci, takie jak płatki i jogurty, też często niemal porażają swoim składem, a poza tym… przeważnie są o wiele droższe. Produkty „light” też zawsze bierzcie pod lupę – lepszy cukier, niż słodzik. Oby cukier był nierafinowany (brązowy) i w niewielkiej ilości.

Lubicie margaryny? Wygodne, nie trzeba pamiętać o wyjęciu ich z lodówki zawczasu, jest ich taki duży wybór, nie jełczeją tak szybko jak masło, świetne do wypieków, po prostu nieocenione! Co więcej w reklamach te do smarowania zalecane przez dietetyków i kardiologów. A ile w tym prawdy? Czy wiecie, że zawierają średnio tylko 0,01 g tłuszczów trans na porcję (porcja to 10 g czyli 1 łyżeczka do herbaty)? W kategorii „margaryn” dużo gorzej wypadają margaryny twarde kostkowe używane do wypieku ciast, bo zawierają średnio 0,15 g tłuszczów trans na porcję.

Dla miłośników kebabów też nie ma dobrych informacji… Średnia zawartość tłuszczów trans waha się w nich od 0,18 g na porcję w przypadku drobiowego, aż po 0,99 g na porcję w przypadku kebaba z wołowiną i baraniną! Toż to prawdziwa trucizna! Źródłem tłuszczów trans są nie tylko produkty kupowane w sklepach czy barach szybkiej obsługi. Często nieświadomie wytwarzamy je sami gotując we własnej kuchni… Tłuszcze trans powstają bowiem podczas długotrwałego smażenia potraw, zwłaszcza gdy smażymy coś długo na tym samym oleju. Olej zawsze musi być świeży, warto posłużyć się węchem – to po prostu czuć, czy zapach nie przypomina tego z baru z kebabami. Warto unikać smażenia albo starać się smażyć jak najkrócej.

Uwaga! Podczas długiego smażenia, zwłaszcza w nieświeżej fryturze, wytwarzają się niezdrowe tłuszcze! Mięso najlepiej zgrillować, ugotować lub smażyć bardzo krótko.

Konkluzja jest taka: może nadszedł najwyższy czas w społeczeństwie obywatelskim, aby wywalczyć ustawę o zakazie zamydlania nam oczu i nazywając rzeczy po imieniu – trucia nas przez producentów? Pamiętajcie: każdy ma wybór, a tym lepszy, im więcej wiemy.