Czy możecie sobie wyobrazić, że groszek siewny, kukurydza, fasola, czy orzechy nerkowca mogą być… trujące??

Groszek siewny

Jak to… ten pyszny groszek może być trujący? Spokojnie, może, jeśli nie jest odpowiednio przyrządzony. Groszek siewny (lędźwian siewny) najpowszechniej znany jest w krajach śródziemnomorskich, Afryce, Indiach i kilku częściach Azji. Ma co prawda wiele protein, ale jednocześnie zawiera tzw. neurotoksynę – kwas beta-NN-oksalil-diaminopropionowy (beta-ODAP). Pierwszym objawem latyryzmu, czyli zatrucia tym kwasem jest osłabnięcie kończyn dolnych, a następnie zniszczeniu ulegają komórki nerwowe. To powoli doprowadza do paraliżu dolnej części ciała i nieleczona może nawet stracić życie. Czy powinniście więc zaprzestać jedzenia groszku? Ależ nie! Zagrożenie znika wtedy, gdy zawczasu namoczymy groszek lub bezpośrednio dodany do placków lub chleba upiecze. Groszek potrafi przetrwać długotrwałą suszę i podczas głodu w wielu częściach świata był w zasadzie głównym pożywieniem. Ale jeśli susza, to i brak wody, więc długotrwałe moczenie w wodzie nie miało miejsca, co skutkowało śmiercią właśnie nie z głodu, a z powodu beta-ODAP. Już Hipokrates przestrzegał, że spożywanie groszku grozi słabością w nogach. Największe tragedie miały miejsce w doświadczonych głodem Etiopii i Afganistanie. Tamże groszek przeznaczony był dla mężczyzn, aby dodać im sił, wszak mieli zadbać o całe swoje liczne rodziny. Zamiast siły trucizna sprawiała, że czołgali się tracąc siłę w nogach. Nawet, jeśli taki człowiek przeżył zatrucie, to do końca życia zostawał kaleki. Francisco Goya namalował skutki latyryzmu w akwatincie zatytułowanej „Z powodu groszku siewnego”. Grafika ta nawiązuje do tragicznych skutków epidemii, która wybuchła podczas wojny hiszpańsko – napoleońskiej.

Kukurydza zwyczajna

A co skrywa żółciutka kolba kukurydzy? Czy może zabić? Do tej pory najwięksi smakosze kukurydzy z obu Ameryk zalecają, aby do ziarna dodawać wapna gaszonego (wodorotlenku wapnia). Bez tego dodatku zawarta w kukurydzy niacynie wchłonie się do organizmu. Nie jest to śmiertelne zagrożenie o ile spożywa się ją z dodatkami , a tak się dzieje na przykład w popularnej tortilli, czy zupach. Jednak pierwsi osadnicy niedoświadczeni jeszcze nabawiali się schorzeń takich jak rumień lombardzki, czy pelagra, które wywołuje niedobór niacyny w organizmie. W XVIII wieku kukurydza stopniowo podbijała podniebienia Europejczyków, a wtedy zaczęto obserwować objawy zapalenia skóry, demencję, biegunkę i w efekcie śmierć. Dlatego kukurydzę jedzmy, ale nie solo!

Rabarbar

Liście rabarbaru podobnie jak szczawiu zawierają kwas szczawiowy. Zbyt duża jego ilość może spowodować osłabienie, trudności z oddychaniem, problemy żołądkowo-jelitowe, a nawet doprowadzić do śpiączki. Pewna kucharka, która stała się bohaterką londyńskiego „Times’a) (1917) przyrządziła pewnemu nieszczęsnemu ministrowi potrawę z liści rabarbaru, na która przepis znalazła w gazecie (Porady Państwowych Szkół Gastronomicznych na Czas Wojny”… brzmi poważnie, ale…). Poza widoczną sympatią do owego pana faktem jest, że w czasie wojny o pożywienie trudno było, tak więc przypłacił był to życiem. W Polsce jedzono lebiodę, której poszukiwano w czasach wielkiego głodu, a skutkiem tego ludziom puchły wargi. Pieczono też placuszki z tej rośliny i może nie były smaczne, ale zapychały żołądek. Czego by nie powiedzieć, to my, w XXI wieku, mamy mnóstwo szczęścia mogąc przebierać wśród pełnych towarów z całego świata sklepowych asortymentów… Wracając do rabarbaru: liście odcinamy, łodygi gotujemy w kompocie lub zapiekamy w cieście, zaś do zupy szczawiowej dodajemy zawsze jajko.

Ziemniaki

Ziemniaczki, nasze ulubione bulwy, które kochamy za całe morze możliwości przyrządzania, dzięki którym nie mogą się znudzić, zawierają truciznę: solaninę. Może ona wywołać pieczenie i problemy ze strony układu pokarmowego, śpiączkę, a nawet… śmierć. Czy przychodziło Wam do głowy, aby wywoływać u siebie boleść brzucha przed klasówką w czasach szkolnych jedząc surowego ziemniaka? Tak? Oj, to ryzyko macie widać we krwi! 😉 Ziemniaki należy gotować, a wtedy większość zawartej w nich solaniny ginie. Uwaga! To z jej powodu nigdy nie należy jeść zielonych ziemniaków. Takie barwy świadczą o podniesionym poziomie trucizny!

Fasola czerwona

W fasoli znajduje się szkodliwy związek: fitohemaglutynina. Brzmi niezbyt smakowicie i tak też jest w istocie rzeczy. Wywołuje bowiem nudności, , torsję i biegunkę, ale objawy mijają dość szybko. Niemniej zatrucie występuje po kilku nasionach, a nie po pół kilogramowej porcji. Fasola ugotowana porządnie, zgodnie ze sztuką kulinarną (nie koniecznie poradami „na czas wojny” oczywiście ;)) jest zdrowa, sycąca i pyszna.

Nerkowiec zachodni

Nerkowce należą do tej samej grupy botanicznej co bluszcz trujący czy sumak jadowity. Podobnie jak one drzewo nerkowca wytwarza drażniący, oleisty urushiol. Sam owoc jest całkiem bezpieczny, ale jeśli podczas nieuważnych zbiorów dojdzie do kontaktu z jakąkolwiek częścią łupiny, to wywoła niechybnie przykrą wysypkę. Dlatego właśnie orzechy otwiera się nad parą, są więc częściowo… ugotowane. W 1982 roku drużyna młodzieżowej ligi baseballu Little League z Pensylwanii sprzedawała orzechy sprowadzone z Mozambiku. Konsumenci dostawali potem uciążliwej wysypki na ramionach, pod pachami, w pachwinach, a nawet na… pośladkach. W niektórych opakowaniach z orzechami znajdowały się bowiem kawałki łupin nerkowca.

Bez

W BLOGu Sekret Zdrowia zachęcaliśmy Was do zbierania bzu. To popularny składnik dżemów, ciast i placków, ale surowy… jest niebezpieczny! W 1983 roku grupę osób przebywających w ustronnych okolicach Kalifornii Środkowej zabrano do szpitala helikopterem, gdyż liczyła się każda chwila. Co się stało? Wypili sok ze świeżych owoców czarnego bzu. Niemalże wszystkie części tej rośliny zawierają cyjanek. Z tą nazwą pewnie zetknęliście się niejednokrotnie i wiecie, ze większa ilość jest śmiertelna. Zwykle jednak po nieopatrznym zjedzeniu akurat bzu ofiary doznają silnych mdłości, tak więc można powiedzieć, że kolejna wizja zjedzenia owoców bzu wychodzi im bokiem…

Cóż nam pozostaje, jak życzyć Wam smacznego, ale uważnego konsumowania! Im więcej mamy świadomości o świecie, tym może mniej spokojnie żyjemy, acz na pewno bezpieczniej…

Wkrótce czytajcie na BLOGu o roślinach, przed którymi powinniśmy trzymać dzieci z daleka…

Źródło: Amy Stewart, „Zbrodnie roślin”, Wyd. WAB, Warszawa 2012r.