Przyroda niezmiennie od wieków zachwyca nas, jest inspirująca, ale też zadziwiająca. Jedną z najbardziej tajemniczych i zaskakujących roślin jest welwiczja przedziwna (Welwitschia mirabilis Hook f.). To prawdziwa osobliwość w świecie roślin i trudno ją porównać z jakąkolwiek inną. Z zewnątrz może nie wydaje się może piękna, ale ze względu na swoje tajemnicze właściwości jest wciąż przedmiotem badań, a stosunkowo niewielu ludzi o niej słyszało. Pomimo tego, że jej naturalnym środowiskiem jest pustynia (Namib i Kaokland) można ją podziwiać w poznańskjim Ogrodzie Botanicznym.

Welwiczja przedziwna jest jedynym przedstawicielem monotypowej rodziny welwiczjowatych (Welwitschia). Monotypowej czyli takiej, do której należy tylko jeden gatunek. Roślinę odkrył w 1859 roku austriacki botanik Friedrich Welwitsch i jak się domyślacie została nazwana od jego nazwiska. Wielu paleontologów uważa, że welwiczjowate występowały w Ameryce Południowej w erze mezozoicznej (251,902–66 mln lat temu) i są gatunkiem reliktowym (z łac. relictum, czyli przeżytek, relictus – zostawiony). Najbliższymi krewnymi welwiczji są rośliny z rodziny gniotowatych (Gnetaceae). Ta średnio sympatyczna nazwa odnosi się do monotypowej rodziny, do której należy jeden rodzaj – gniot (Gnetum L.) z około 30-40 gatunkami (występują w wilgotnych lasach równikowych, są roślinami pantropikalnymi).

Welwiczja przedziwna jest uważana za swego rodzaju „świętego Graala” ze względu na jej rzadkie występowanie. Jeśli przyjrzycie się herbowi Namibii, to dostrzeżecie tą niesamowitą roślinę u dołu, tuż nad napisem „VIRIBUS UNITIS”.

To nie do wiary, ale pień welwiczji przyrasta o około 1 milimetr rocznie! Zamiast piąć się ku górze roślina w dużej mierze wyrasta pod ziemią, a nadziemna cześć dorasta najwyżej do 50 cm wysokości i około 100 cm średnicy. Pod ziemią zaś może mieć nawet 30 metrów głębokości, co można przyrównać do dziesięciopiętrowego bloku… Przedziwne! Jednak nie jest to działanie pozbawione sensu z uwagi na środowisko naturalne, w jakim występuje, bo klimat północnej Namibii i południowej Angoli jest bardzo skrajny. Taki sposób wzrostu pozwala roślinie być naprawdę długowieczną. Przez całe swoje życie roślina wydaje zaledwie dwa liście, za to dochodzące nawet do 6 metrów długości. Liście te pękają tworząc podłużne pasy, a u dwuletniego osobnika nie sposób wskazać górnej i dolnej części ze względu na zwinięcie liści. Liście welwiczji żyją najdłużej ze wszystkich poznanych roślin na całym świecie! Żyją z rośliną przez kilkaset lat, bo nie są nigdy zrzucane, jak to bywa u innych. Welwiczja radzi sobie w pustynnych warunkach ze względu na magazynowany w liściach węgiel pozwalający przetrwać susze. Poza tym posiadają one aparaty szparkowe z obu stron liści, które pozwalają pobierać rosę.

Jeśli myślicie, że to już dość osobliwości, jak na jedną niepozorną roślinę, to… jesteście w dużym błędzie. Kolejną wyjątkową cechę stanowią liście, a mianowicie szczególny rodzaj fotosyntezy CAM (ang. crassulacean acid metabolism), która w nich zachodzi. Podobny sposób fotosyntezy ma ananas, wanilia i agawa. Polega ona na dwuetapowym wiązaniu CO2 – w nocy i w dzień. Metabolizm CAM występuje u zaledwie 6% gatunków roślin wyższych.

Nasiona welwiczji mają przedziwną zdolność kiełkowania przez 2000 lat! Naukowo dowiedziono, że jako jedyne mogą przetrwać przez dwie doby temperaturę 80 stopni Celsjusza, zaś w warunkach dużej wilgotności około 2 lat i nie ma to wpływu na ich kondycję.

Pomimo swojej przedziwności roślina na szczęście nie jest zagrożona wyginięciem. Może właśnie dlatego, że niewiele osób o niej słyszało i że nie jest kanonową pięknością 😉

Jeśli będziecie w Poznaniu koniecznie odwiedźcie tamtejszy Ogród Botaniczny i bacznie pochylcie się nad welwiczją. Nasiona zostały wysiane w 1972 roku i… od tamtej pory nikt jej nie podlewa! Czy to nie genialna roślina dla zapominalskich, którzy nie mają dobrej ręki do roślin?