Fleksitarianizm zachwalany jest jako najlepszy i najzdrowszy sposób odżywiania, ale czym jest w istocie i na czym polega jego przewaga nad innymi dietami?

Nie jest to typowa dieta mająca wywołać efekt odchudzający, ale zmniejszenie masy ciała może całkiem „przypadkiem” nastąpić na tej diecie. Fleksitarianie bazują głównie na roślinach i warzywach, ale nie wykluczają zupełnie jedzenia mięsa, chociaż niezbyt często. Ważna jest też jakość mięsa, czyli pochodzenie i sposób hodowli. Nie ma wielu restrykcyjnych zasad, których trzeba się trzymać na tej diecie, to raczej kwestia świadomości jak ważne jest odżywianie swojego organizmu w sposób zbilansowany, aby być zdrowym, nie doznawać uczucia dyskomfortu spowodowanego złą pracą układu trawiennego i aby faktycznie dożywiać komórki ciała. Można jeść, a mimo wszystko nie przyswajać z pożywienia wszystkich składników odżywczych. Dzieje się tak zawsze wtedy, gdy przez dłuższy czas jemy niezdrowo, zapełniając żołądek bezwartościowymi pustymi kaloriami pełnymi tłuszczu nasyconego i cukru. Zarówno na zdrowie, jak i na chorobę „długo pracujemy”. Jest też dobra wiadomość: w każdym wieku, w każdym momencie możemy zmienić swoje nawyki i wrócić z energią do życia!

Nazwa fleksitarianizm to skrót słów flexible i vegetarian, czyli taki elastyczny wegetarianizm. Nazwa faktycznie trafnie daje nam do zrozumienia czym jest w istocie taka dieta. Dzięki połączeniu zasad diety wegetariańskiej, ale nie ograniczając się jedynie do jedzenia warzyw, owoców i roślin dostarczamy organizmowi dosłownie wszystkiego, czego potrzebuje także z udziałem ryb i mięsa. To nie jest nowa dieta, bo ma swoje początki w latach ’90. Wtedy też pojawiły się badania, na szeroko zakrojonej grupie reprezentatywnej, dzięki którym udowodniono, że zbyt duże ilości mięsa w diecie przynoszą więcej szkody, niż pożytku. Zaczynając przeistaczać się we fleksitarianina bardzo powoli, stopniowo z mięsa przerzucamy się na soję, fasolę, tofu, groch, orzechy, nasiona i jajka, które są źródłem pełnowartościowego białka. Trzeba też spożywać więcej warzyw i owców, produktów z pełnego ziarna bogatych w błonnik pokarmowy, nabiału, przypraw i ziół. A co to znaczy „mniej mięsa”? Każdy musi znaleźć odpowiedź na to pytanie prześwietlając swój jadłospis i w momencie, gdy jemy mięso na śniadanie i obiad niemal każdego dnia, to zaczynamy zmniejszać ilości powiedzmy jedząc mięso tylko na obiad, a z czasem na trzy razy w tygodniu i tak dalej. Eliminujmy też mięso nafaszerowane antybiotykami, kupujmy od małych dostawców, szukajmy produktów regionalnych, które są w świeżej postaci zawsze pod ręką, bierzmy jajka od wiejskich kur wprost z zagrody, a w sklepach szukajmy „zerówek”. W tej diecie nie trzeba szukać wymyślnych produktów pochodzących z najdalszych zakątków globu, ale opierać całą dietę na regionalnych i sezonowych produktach. Mniej mięsa, a tym samym mniej tłuszczu w diecie sprzyja ochronie organizmu przed chorobami serca, cukrzycą i nowotworami. Zredukowanie, a wręcz wykluczenie żywności rafinowanej i wysoko przetworzonej na rzecz nasion, warzyw, pełnego ziarna zaś chroni nas przed chorobami cywilizacyjnymi. W badaniach wykazano, że po zmianie nawyków żywieniowych na te zgodne z zasadami fleksitarianizmu zmniejszała się masa ciała, regulowało się ciśnienie, poziom glukozy i cholesterolu u badanych. Lekarze zalecają taki sposób jedzenia osobom z nadciśnieniem, cukrzycą, chorobami układu krążenia oraz z nadwagą.

No tak, ale wróćmy do jakości… Wszystko fajnie, ale dobre mięso, takie EKO, ryby, czy prawdziwy ser, to duży wydatek! Jasne, ale jeśli ograniczamy ich ilość, a w resztę produktów zaopatrujemy się na targowiskach, szukamy sezonowych warzyw i owoców w najtańszej cenie, to w zasadzie rachunek w porównaniu do dotychczasowych wydatków nie zmieni się, ale za to diametralnie zmieni się nasz komfort życia! Dzięki temu, że nie wykluczamy zupełnie mięsa, czy w ogóle czegokolwiek z diety, to nie mamy „napadów głodu” na konkretny produkt. Doświadczenia nasze własne podpowiadają nam, że im mniej jecie mięsa, tym mniej macie na nie ochotę, a z czasem może się okazać, że wręcz w ogóle nie będziecie się na nie rzucać jak dotąd z apetytem. Umiar, ale jakość, smak i różnorodność – to klucz doi fleksitarianizmu!

To co, dołączycie do fleksitarian? 😉 Jest jeszcze jeden argument dla wszystkich tych, którym leży na sercu dobro środowiska. Każdy wie, że produkcja mięsa na masową skalę jest zupełnie niezgodna z dbałością o przyrodę. To gigantyczne zużycie wody i energii elektrycznej, cierpienie zwierząt, które trudno sobie wyobrazić, a przecież można inaczej. Dbanie o zdrowie własne i swoich bliskich i o środowisko nie powinno stać do siebie w opozycji, toteż niech każdy podejmuje najlepsze dla siebie decyzje, ale przede wszystkim niech bazuje na dowodach i rzeczowych argumentach. 😉