Bluszcz pospolity (Hedera helix) kojarzy się z grecką kulturą, jako element dekoracyjny na obrazach, w postaci wieńców, kojarzony był z Dionizosem bogiem ekstazy i wina, a w Egipcie nazywany był „drzewem Ozyrysa” wszechpotężnego władcy świata zmarłych i wegetacji roślin. Także Rzymianie otaczali szczególnym kultem bluszcz. Otoczone nim były kolumny i złote puchary do wina. Jednym słowem, bluszcz jest rośliną o bogatych korzeniach w historii ludzkości. Domy pokryte bluszczem uważane są za niezwykle urocze zakątki, trochę bajkowe. Roślina ma niesamowite zdolności regeneracji, jeśli zostanie przycięty, szczelnie pokrywa każdą powierzchnię i pnie się do góry. Rośnie w zachodniej i środkowej Europie oraz Azji. W Polsce najbardziej lubi towarzystwo wilgotnych lasów liściastych. Bluszcz ma zastosowanie w medycynie, kosmetyce, ogrodach, a jego drzewo wykorzystuje się w drzeworytnictwie. Ale po kolei…

Hedera helix jest pnącym krzewem z rodziny araliowatych o długiej łodydze osiągającej długość 20-30 m, która może mieć grubość nawet do 1 m średnicy! Bluszcz zdecydowanie jest długowieczny, bo może osiągnąć wiek 450 lat. Pnie się za pomocą korzeni wyrastających gęsto z łodygi, które przyczepiają się bardzo silnie do każdej powierzchni – zarówno elewacji budynków, jak i wysokich drzew. Nawet regularne przycinanie niewiele da, ponieważ momentalnie puszcza nowe pędy i jedynym sposobem pozbycia się bluszczu jest wykopanie korzeni z ziemi. Ma ładne ciemnozielone liście, na pędach płonnych skórzaste, lśniące, pięcioklapowe o nasadzie w kształcie serca, a na pędach płodnych listki są bardziej owalne i mają zaostrzone końce. Żywotność liści to około dwóch lat. Bluszcz kwitnie od września do października, a jego kwiaty są białozielone, zebrane w półkoliste baldachy, które zebrane są na szczytach pędów płodnych. Owocem bluszczu jest czarna jagoda.

Bluszcz kwitnie na białozielono od września do października

Bluszcz pospolity zawiera 5% saponin trójterpenowych (między innymi hederakozyd B i C), alkaloid emetynę, flawonoidy (rutynę), fenolokwasy, karoten, skopolinę. Jest rośliną trującą! Nie należy spożywać go na surowo – zarówno liści, jak i owoców!

Niektórych zaskoczy informacja, że bluszcz jest pod ochroną. Surowcem zielarskim są liście Folium Hedarae pozyskiwanym z upraw.

Ma działanie przeciwzapalnie, wykrztuśnie, działa też rozkurczowo. Stosuje się go w męczącym kaszlu, zapaleniu oskrzeli, astmie i krztuścu, na bóle migrenowe. Pobudza krwawienia miesięczne u kobiet, skutecznie leczy stany zapalne skóry, którym towarzyszy kłopotliwy świąd. Zewnętrznie pomaga na gojenie się ran i w gośćcu stawowym (RZS – reumatoidalnym zapaleniu stawów).

Jesienią można przygotować susz z liści, a w tym celu wystarczy rozłożyć listki w przewiewnym miejscu i suszyć w temperaturze otoczenia, nie w suszarce. Potem przygotować możemy napar do stosowanie zewnętrznego lub wewnętrznego.

Napar z bluszczu pospolitego

Dużą łyżkę liści bluszczu pospolitego zalewamy szklanką gorącej wody i pozostawiamy na całą noc. Rano podgrzewamy doprowadzając do wrzenia, odstawiamy na 10 min, a następnie przecedzamy. Pijemy 2-3 razy dziennie po 1/3 szklanki.

W kosmetyce bluszcz również jest doceniany jako dodatek do kremów i lotionów. Stosuje się go także w terapii antycellulitowej, ponieważ wpływa na poprawę elastyczności skóry, którą ujędrnia i wzmacnia. Ma właściwości oczyszczające (napar można stosować jako tonik), a także łagodzi oparzenia słoneczne. Ponadto poprawia krążenie krwi, usuwa obrzęki i… działa na spalanie tłuszczu w tkankach.

Walory dekoracyjne bluszczu i łatwość w hodowaniu sprawia, że można go posadzić zarówno na balkonie, w domu, jak i w każdym ogrodzie. W domu dobrze znosi mniej doświetlone miejsca od strony północnej. W bukietach, stroikach nie tylko świątecznych jest wdzięcznym elementem, który po ususzeniu długo cieszy wzrok.

Skarby natury są tak blisko nas, a często nie mamy o nich pojęcia! Przecież bluszcz w swojej pospolitości tak nam spowszedniał, że z pewnością większości z nas nie przyszłoby do głowy przyrządzić z jego liści naparu. Warto zatem przyjrzeć się swojemu otoczeniu i czerpać siłę z natury.