O ile piękniejszy byłby świat, gdybyśmy mogli jeść czego tylko dusza zapragnie bez żadnych, absolutnie żadnych konsekwencji?! Wstać w nocy i podreptać do lodówki nie po to, aby napić się wody, ale żeby spałaszować ciacho z kremem, CAŁE, a do tego popić je gorącą czekoladą. Niestety, jak to w życiu, wszystko ma swoje konsekwencje. Wiele już pisaliśmy o dietach i o tym, aby fakt przejścia na dietę nie był przykrą koniecznością w zasadzie podyktowaną obelżywymi spojrzeniami, czy nie daj Boże komentarzami pod naszym adresem. Po pierwsze: decyzja o zmianie diety i bardziej aktywnym stylu życia jest TWOJA i tylko Twoja, dobrowolna, ma prowadzić do celu takiego, jaki sobie zaplanujesz. Dzisiaj trochę o tym jak planować i jak robić zakupy, ale zacznijmy od decyzji o zmianie. Dobrze jest potraktować dietę odchudzającą jak kolejny ważny projekt zawodowy. Jest coś do zrobienia, więc robię to, bo mogę i chcę. Od dziś, nie od jutra. Często pomaga w odchudzaniu fakt, że mamy obok kogoś, kto przechodzi przez to samo. Odchudzanie w parach naprawdę jest motywujące i kto lepiej Cię zrozumie, jak nie inny, kto też jest na diecie? Poza tym nie ukrywajmy, nie zawsze mamy ochotę trenować, nie zawsze jest ładna pogoda, czasem trzeba wyjść na deszcz i ziąb, żeby zażyć porannej dawki ruchu. Mając partnera niedoli łatwiej jest przełamać opór, no i skoro już się umówiliście… Co jeszcze warto zrobić przed rozpoczęciem odchudzania? Badania laboratoryjne. Zawsze dobrze jest zawczasu odwiedzić lekarza. Morfologia, badanie moczu, serca, poziom hormonów to badania, jakie niezależnie od wszystkiego trzeba regularnie wykonywać. Zanim podejmiesz się zmiany zmierz się i zważ, bo wraz z utratą masy i obwodów będzie Ci łatwiej utrzymać zmiany. Sukcesy motywują najbardziej, nawet te małe 😉

Idziemy na dietetyczne zakupy

No to chodźmy na satysfakcjonujące zakupy! Decydujemy się oczywiście na produkty bogate w węglowodany (pełnoziarniste), dobre białka (odzwierzęce i częściowo roślinne) i te bogate w błonnik pokarmowy (warzywa i owoce).

Pieczywo w diecie jest istotne, ale to „prawdziwe”, z pełnych ziaren i w ilości do dwóch kromek dziennie. Żytni chleb jest cięższy od „nadmuchanych” pszennych bułek. Żyto ma twarde ziarno i więcej błonnika niż inne. Kromka takiego dobrego chleba daje uczucie sytości na dłużej. Skłąd chleba powinien być prosty jak budowa cepa: mąka, woda, sól i oczywiście zakwas. Pieczywu z zakwaszaczami (E322, E330), ulepszaczami (E471, E300) dziękujemy, nie kupujemy. Dobry razowiec jest lekko mokry w środku, ciężki, dość twardy, nie pleśnieje po dwóch dniach, można go zjeść nawet po 10 dniach od zakupu. Dodatek mąki sojowej jest zbędny, jest ona bowiem dodawana, aby zwiększyć wagę chleba, bo wtedy piekarz może dolać do masy większą ilość wody.

Czy wiesz, że…

Skórka chleba ma najwięcej przeciwutleniaczy? Chronią one przed nowotworami i starzeniem się. Jest w niej też więcej błonnika cennego w każdej diecie, nie tylko odchudzającej.

Kasze to świetny „zapychacz”, ale w tym dobrym, sycącym znaczeniu 😉 Będąc na diecie warto po nie sięgać. Gryczana jest jedną z najzdrowszych, najlepiej ta niepalona, bo po obróbce kasza traci spiorą część witamin. Jaglaną nie każdy lubi, ale jeśli zostanie dokładnie wypłukana przed ugotowaniem, to można z niej zrobić zarówno fit desery, jak i przyrządzić wartościowe kaszotto. Jaglanka ma najwięcej witamin z grupy B (B1, B6, B2), miedź, żelazo, lecytynę i krzemionkę zbawiennie wpływającą na stawy. Jęczmienna kasza to źródło witaminy PP oraz łatwo rozpuszczalnego błonnika. Kasza w torebkach jest wygodna, ale… czy naprawdę chcemy gotować do jedzenia plastik? Wybierajcie raczej tą sypką, poza tym w tej formie kasze są tańsze.

Czy warto płacić więcej za kasze w sklepach z ekożywnością? Tak, ponieważ produkty zbożowe w największym stopniu chłoną zanieczyszczenia środowiska w porównaniu z innymi produktami.

Mięso na diecie jest jak najbardziej wskazane, ale oczywiście to, które jest dobrej jakości. Jak rozpoznać świeże mięso? Jeśli naciśniesz palcem powinno powstać małe wgłębienie, które po chwili wraca do pierwotnego kształtu, to trochę jak z dobrym pieczywem. Prawdopodobnie lepszej jakości mięso dostaniemy w małych sklepikach, niż w marketach. Jeśli kupujesz mięso na tackach to koniecznie zobacz, czy nie wypływa z niej woda. W takim środowisko bakterie lęgną się jak szalone. Mięso mielone w marketach często ma dodatki konserwantów takich jak E202 (sorbinian potasu), czy E250 (azotyn sodu). Niskokalorycznym i wartościowym mięsem jest dziczyzna, bo nie zawiera hormonów, ani antybiotyków, ma też więcej mikroelementów i mniej złego cholesterolu.

Ryby, zwłaszcza te świeże, a nie mrożone, które przebywają długą podróż z Chin, to świetne źródło kwasów omega-3, białka i witamin. Przetwory rybne zawierają poza konserwantami dużo cukru, soli, tłuszczu, słodzików i aromatów. Mrożone ryby w glazurze mają sporo wody, więc w zasadzie płacimy za wodę, a nie za mięso ryby. Jeśli już sięgasz po konserwę, to po tą „w sosie własnym” i sprawdź zawartość białka, bo podobne puszki mogą różnić się składem. Wędzone ryby tak, ale niestety, nie te w opakowaniach. Jeśli masz zaprzyjaźnioną wędzarnię, to jedz ryby wędzone, a jeśli nie, to lepiej zrezygnuj. Wędzone ryby często są po prostu zanurzane w roztworze chemicznym nadającym smak wędzenia, a wcześniej jeszcze bardzo sowicie posolone.

Jajka to doskonałe źródło białka i witamin, sycą i dodają energii. Wybieramy oczywiście te z wolnego wybiegu, jeszcze lepiej te od kur karmionych ekologicznie. Najzdrowsze jajka znoszą zielononóżki. Jeśli po rozbiciu okazuje się, że żółtko jest jaskrawo żółtopomarańczowe, to prawdopodobnie jest tak za sprawą karotenu, który dodawany jest do pasz.

Nabiał w postaci maślanki, kefiru, jogurtu naturalnego bez zagęstników, twarogu jest również wskazany na każdej diecie. Wybierajmy nabiał o niższej zawartości tłuszczu, ale nie koniecznie z napisem „light”. Skład powinien być prosty: mleko , bakterie. Dodatki, zagęstniki, cukier, słodziki, konserwanty, to już za dużo. Picie maślanki chroni przed zaparciami i ochrania jelita przed namnażaniem się szkodliwych drobnoustrojów. Na śniadanie można zjeść porcję dobrego twarogu, najlepiej samodzielnie zrobionego!

Owoce w diecie są istotne, ale są też pułapką kaloryczną. Nie kierujmy się też wyglądem, idealnie błyszczącą skórką, regularnym kształtem, bo przecież na własnej jabłonce w ogrodzie każde jabłko jest inne i to jest naturalne. Jedzmy owoce niskokaloryczne takie jak agrest, arbuz, brzoskwinie, maliny, jagody, grapefruity, cytryny, melon, morele, śliwki, poziomki, truskawki, wiśnie, jabłka, porzeczki, czy pomarańcze. Suszone owoce najczęściej są konserwowane, zwłaszcza te w małych paczuszkach, więc przed zjedzeniem warto je po prostu dokładnie umyć.

Warzywa jedzmy jak najczęściej, w świeżej postaci, prosto z własnego ogródka lub z targu od lokalnych dostawców. Dobrze jest pić soki warzywne, a nie napędzające apetyt owocowych, zwłaszcza tych gotowych i dosładzanych. Na przykład bakłażan jest niezwykle pożywnym warzywem i niskokalorycznym świetnie zastępującym mięso. Zawiera błonnik, wapń, żelazo, fosfor, potas, witaminę C, A i B2. W 100g bakłażan ma tylko 21 kcal. Sięgajcie też po buraki, brokuły, cebulę, cukinię, czosnek, fasolę, groch, kalafior, kapustę (również kiszoną), marchewkę, ogórki, paprykę, pory, pomidory, pietruszkę (także po natkę, z której można przygotować przepyszny napój smakiem przypominający sok z kiwi), szpinak, selera naciowego i bulwę. Wszystkie te warzywa mają bardzo niewiele kalorii, dodają zdrowia, są pyszne, więc zamiast przekąsek w formie batonów, nawet tych zbożowych, lepiej sięgać po warzywa pocięte w słupki.

Reasumując: korzystajcie ze wszystkich grup produktów, nie nierezygnujące z posiłków, wręcz przeciwnie, jedzcie regularnie, często, ale w mniejszych porcjach, jak najczęściej sięgajcie po sezonowe warzywa i owoce i na nich opierajcie dietę w największym stopniu. Pijcie jak najwięcej wody, nie koniecznie mineralnej, wystarczy woda przegotowana. Uprawiajcie takie sporty, jakie dają Wam najwięcej przyjemności! I najlepiej na świeżym powietrzu. Cieszcie się każdym sukcesem w postaci kilogramów w dół, ale nie nagradzajcie słodkimi śmieciowymi przekąskami, nie warto! Życzymy wam wiatru w żagle, wytrwałości, entuzjazmu i wyglądu, o jakim marzycie!